Cześć, chciałam wyjaśnić jedną sprawę, Mianowicie: Liczbe opek w tym miechu ;-;.. Pomniejszy sie przez moją hujowską wenę..
A więc nie wkurwiajcie sie, a tak i teraz wszyscy sie wkurwiają.. No nic (sorry) do zobaczenia!
poniedziałek, 18 grudnia 2017
sobota, 16 grudnia 2017
Undertale:W głębi duszy..[ Rozdział 2 jest wienc odtąd na wieki i grzeszna , i święta,
Rozdział 2
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Sans exe.
Jest taka słodka kiedy śpi, aż za słodka do rzygania.. Położyłem na niej swoją bluzę. Odgarnąłem włosy, by przyjrzeć sie jej twarzy. Policzek zdobiło znamię dokładnie pod lewym okiem, nad ustami kolejne tylko mniejsze i delikatne piegi zdobiły jej nos. Okulary leżały n stoliku kawowym, były w okrągłych oprawkach koloru ciemnego bordo.
Spojrzałem na resztę jej stroju.
Suknia, białe wełniane podkolanówki, a jej pantofle leżały gdzieś w salonie. Wziąłem ją na księżniczkę by zanieść ją do pokoju gościnnego. Nie mogłem pozwolić,żeby spała na tej desce.
Alice exe.
Obudziłam sie na wygodnym łóżku, w zupełnie nie znanym mi pokoju. Pewnie któryś z braci mnie tu przeniósł i z tą myślą wyszłam z pokoju.
-DZIEŃ DOBRY CZŁOWIEKU! WYBACZ ZA MOJĄ NIE UPRZEJMOŚĆ WCZORAJ, JESTEM PAPAYRUS!-Wyższy z braci był w kuchni przygotowując trzy porcje śniadaniowe. Stałam w progu jak czub wpatrując się w jego ruchy.
Sans exe.
Hujowe słońce! Pomyślałem zwlekając sie z łóżka. Ciekawe jak sie " królewnie" spało. Wyszedłem z pokoju kierując sie do kuchni. Gdy stanąłem w progu uśmiech cisnął mi się z niewiadomych przyczyn na zęby.
-Hej, jak tam?-Alice siedziała na stołku przy wyspie kuchennej. Włosy były jak nie tknięte co mnie zdziwiło.
-Ok, a ty?-Pytałem siadając koło niej.
-Ktoś mnie przeniósł z kanapy do pokoju gościnnego.-Odpowiedziała podejrzliwie patrząc na mnie i Papsa.
-Acha..-Nie chciałem jej mówić była by zakłopotana.
Alice exe.
Po śniadaniu usiadłam w salonie na kanapie. Pogodziłam sie z tym że nie wrócę do domu... Ja już taka jestem.. Pierdolnełam na kanapę szukając wzrokiem moich pantofli.
-Oglądamy coś?-Podskoczyłam widząc koło siebie Sansa z sztucznym uśmiechem.
-Gęba cie nie boli od uśmiechania?-Nie zdążyłam tego zdania zatrzymać. Sans spojrzał na mnie zdziwiony. Zasłoniłam ręką usta.
-No może troche...- Wrócił wzrokiem na telewizor przeskakując po kanałach.
-Nie chciałam przepraszam..-Nie wiedziałam czemu przepraszałam.. -Samo wyleciało.
-Za co? Toć nic się nie stało. Dziwna jesteś.. Oj! Powiedziałem to na głos?!-Popatrzyliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem.
Sans exe.
-Z czego my sie śmiejemy?-Spytałem między falami śmiechu.
-Z twojej głupiej głupoty!-Odparła opierając sie o mnie ramieniem. Alice coraz bardziej sie na mnie opierała niesiona śmiechem,aż...upadliśmy ja leżałem na podłodze a Alice na mnie. Ja byłem niebieski a ona czerwona bardziej ode mnie.- O kurwa mać..-Szepnęła.-Cholera!-Krzyknęła odskakując uderzył głową o kant stolika kawowego.-Ał! Kurde!-Rozmasowywała obolałe miejsce.
-Nic ci nie jest?-Klęknąłem przyglądając sie jej z uwagą.
-Chyba..-Przestała masować głowę i spojrzała na ścianę.-Przepraszam no za..ekhem-Chrząknęła-Za spadnięcie na ciebie..-Uśmiechnęłem sie nerwowo. Co jej odpowiedzieć na poranną wpadkę?
-Dobra niech tego incydentu..nigdy sie nie zdążył ok?-Spojrzała na mnie spod łba.
-Jakiego incydentu?-Uśmiechnęła sie zawadiacko i puściła oczko. Usiedliśmy spowrotem na kanapę. Napięta atmosfera nie ustawała. Nie żebym ją uważał za brzydką ale..nie wiem jak to uczucie określić..
Alice exe. 7h później
Poszłam pod prysznic, gdy wyszłam Sans zaproponował mi wieczór filmowy, zgodziłam sie bo to będzie najlepszy sposób na przełamanie pierwszych lodów.
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Sans exe.
Jest taka słodka kiedy śpi, aż za słodka do rzygania.. Położyłem na niej swoją bluzę. Odgarnąłem włosy, by przyjrzeć sie jej twarzy. Policzek zdobiło znamię dokładnie pod lewym okiem, nad ustami kolejne tylko mniejsze i delikatne piegi zdobiły jej nos. Okulary leżały n stoliku kawowym, były w okrągłych oprawkach koloru ciemnego bordo.
Spojrzałem na resztę jej stroju.
Suknia, białe wełniane podkolanówki, a jej pantofle leżały gdzieś w salonie. Wziąłem ją na księżniczkę by zanieść ją do pokoju gościnnego. Nie mogłem pozwolić,żeby spała na tej desce.
Alice exe.
Obudziłam sie na wygodnym łóżku, w zupełnie nie znanym mi pokoju. Pewnie któryś z braci mnie tu przeniósł i z tą myślą wyszłam z pokoju.
-DZIEŃ DOBRY CZŁOWIEKU! WYBACZ ZA MOJĄ NIE UPRZEJMOŚĆ WCZORAJ, JESTEM PAPAYRUS!-Wyższy z braci był w kuchni przygotowując trzy porcje śniadaniowe. Stałam w progu jak czub wpatrując się w jego ruchy.
Sans exe.
Hujowe słońce! Pomyślałem zwlekając sie z łóżka. Ciekawe jak sie " królewnie" spało. Wyszedłem z pokoju kierując sie do kuchni. Gdy stanąłem w progu uśmiech cisnął mi się z niewiadomych przyczyn na zęby.
-Hej, jak tam?-Alice siedziała na stołku przy wyspie kuchennej. Włosy były jak nie tknięte co mnie zdziwiło.
-Ok, a ty?-Pytałem siadając koło niej.
-Ktoś mnie przeniósł z kanapy do pokoju gościnnego.-Odpowiedziała podejrzliwie patrząc na mnie i Papsa.
-Acha..-Nie chciałem jej mówić była by zakłopotana.
Alice exe.
Po śniadaniu usiadłam w salonie na kanapie. Pogodziłam sie z tym że nie wrócę do domu... Ja już taka jestem.. Pierdolnełam na kanapę szukając wzrokiem moich pantofli.
-Oglądamy coś?-Podskoczyłam widząc koło siebie Sansa z sztucznym uśmiechem.
-Gęba cie nie boli od uśmiechania?-Nie zdążyłam tego zdania zatrzymać. Sans spojrzał na mnie zdziwiony. Zasłoniłam ręką usta.
-No może troche...- Wrócił wzrokiem na telewizor przeskakując po kanałach.
-Nie chciałam przepraszam..-Nie wiedziałam czemu przepraszałam.. -Samo wyleciało.
-Za co? Toć nic się nie stało. Dziwna jesteś.. Oj! Powiedziałem to na głos?!-Popatrzyliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem.
Sans exe.
-Z czego my sie śmiejemy?-Spytałem między falami śmiechu.
-Z twojej głupiej głupoty!-Odparła opierając sie o mnie ramieniem. Alice coraz bardziej sie na mnie opierała niesiona śmiechem,aż...upadliśmy ja leżałem na podłodze a Alice na mnie. Ja byłem niebieski a ona czerwona bardziej ode mnie.- O kurwa mać..-Szepnęła.-Cholera!-Krzyknęła odskakując uderzył głową o kant stolika kawowego.-Ał! Kurde!-Rozmasowywała obolałe miejsce.
-Nic ci nie jest?-Klęknąłem przyglądając sie jej z uwagą.
-Chyba..-Przestała masować głowę i spojrzała na ścianę.-Przepraszam no za..ekhem-Chrząknęła-Za spadnięcie na ciebie..-Uśmiechnęłem sie nerwowo. Co jej odpowiedzieć na poranną wpadkę?
-Dobra niech tego incydentu..nigdy sie nie zdążył ok?-Spojrzała na mnie spod łba.
-Jakiego incydentu?-Uśmiechnęła sie zawadiacko i puściła oczko. Usiedliśmy spowrotem na kanapę. Napięta atmosfera nie ustawała. Nie żebym ją uważał za brzydką ale..nie wiem jak to uczucie określić..
Alice exe. 7h później
Poszłam pod prysznic, gdy wyszłam Sans zaproponował mi wieczór filmowy, zgodziłam sie bo to będzie najlepszy sposób na przełamanie pierwszych lodów.
piątek, 15 grudnia 2017
Kontakt
emile:miraidokus@wp.pl
Facebook(szypszy kontakt):LovciaMSP
MSP:lovcianovcia
momio:KarisLPSTV
Skype:Luna Games
Facebook(szypszy kontakt):LovciaMSP
MSP:lovcianovcia
momio:KarisLPSTV
Skype:Luna Games
Moje OC: Kirishe San
Imię: Kirishe
Nazwisko: San
Wiek: 19 lat
Fandom: Opowiadanie własne
Stan:Żywa
Kirishe pochodzi z opowiadania "You Masochist!" (Nie dokończyłam jeszcze ;-;) Kirishe jest sadystą i jest Psycho, uwielbia katować innych. Jej charakter: Podobny do charakteru Yuno z anime "Mirai Niki", z pozoru grzeczna i miła a w rzeczywistości jest niezrównoważoną osobą. Uwaga spoiler!!: Wszystko zaczęło sie 7 lat temu gdy matka która ją katowała zmarła zostawiając Kirishe zamkniętą w szafie. Dziewczynie udało sie wydostać i uciec z domu. Kiedy była pełno letnia kupiła mieszkanie w centrum. Poznaje potem Sansa który nie wie o jej tajemnicy aż do rozdziału...STOP! Nie wyjawię wszystkiego hehehe. Włosy dziewczyny są kilku kolorowe, nosi opaskę z kocimi uszami, wisior z kocioł łapą, białą bluzkę z napisem " Blod Cat",czarne getry z srebrnymi zamkami po bokach i czarne trampki lekko nasiąknięte krwią. Nikt jej dotąd nie przyłapał na zbrodni, jest Anonimowa. Ma swoją zasadę: Morduje o zachodzie słońca, bo jak powiedziała do Sansa: Człowiek musi gasnąć z ostatnim promieniem słońca.. Lepiej jej nie spotkaj bo przerobi cie na mielone ;-;.
Nazwisko: San
Wiek: 19 lat
Fandom: Opowiadanie własne
Stan:Żywa
Kirishe pochodzi z opowiadania "You Masochist!" (Nie dokończyłam jeszcze ;-;) Kirishe jest sadystą i jest Psycho, uwielbia katować innych. Jej charakter: Podobny do charakteru Yuno z anime "Mirai Niki", z pozoru grzeczna i miła a w rzeczywistości jest niezrównoważoną osobą. Uwaga spoiler!!: Wszystko zaczęło sie 7 lat temu gdy matka która ją katowała zmarła zostawiając Kirishe zamkniętą w szafie. Dziewczynie udało sie wydostać i uciec z domu. Kiedy była pełno letnia kupiła mieszkanie w centrum. Poznaje potem Sansa który nie wie o jej tajemnicy aż do rozdziału...STOP! Nie wyjawię wszystkiego hehehe. Włosy dziewczyny są kilku kolorowe, nosi opaskę z kocimi uszami, wisior z kocioł łapą, białą bluzkę z napisem " Blod Cat",czarne getry z srebrnymi zamkami po bokach i czarne trampki lekko nasiąknięte krwią. Nikt jej dotąd nie przyłapał na zbrodni, jest Anonimowa. Ma swoją zasadę: Morduje o zachodzie słońca, bo jak powiedziała do Sansa: Człowiek musi gasnąć z ostatnim promieniem słońca.. Lepiej jej nie spotkaj bo przerobi cie na mielone ;-;.
I hate fandom! Grudzień
Jak wiecie są różne AU bez sensu np. Chesstale. Po prostu zajebioza, nic tylko zatańczyć pojeb deans'a. Szachy i Undertalle, no do kórwy może mi ktoś kurwa wytłumaczyć czemu Frisk ma być jakimś zasranym pionkiem na szachownicy. Ino se zagrać w "Rosyjską ruletkę" i se w baniak pierdolnąć. Ale to kurwa nic dalej jest ghosttalle i gdzie tu ubaw w przypiedoleniu Sansowi nożem? Nie będę wymieniać tego badziewia do końca bo mi karta pamięci odmówi posłuszeństwa.. Nie które są tak pojebane że szkoda klawiatury. Mamy rannego a właściwie trupa! I jeb AU mi w mordę... Taki face palm.. znacz..no nie powiem że nie mam ulubionych AU ale..reszta po prostu jest zjebana, kto je pisał? Piany leming z jaskrą? Albo Eleven? NWM.. Są tak zjebane że po prostu chce wykrzyknąć w stronę producenta: Ty chuuuujuuu! Ino kurwa zasypać je pachem i nasrać na nie... Z kąt są? Do lewiatana jeden krok! A najgorsze jest to, że głównym westchnieniem dziewczyn jest Sans... Japierdole która przypierdoliła w mór? Jest o nim mnóstwo teorii fan artów i........fan ficshy... I NIE! NIE BENDE DO KURWY NĘDZY CZYTAŁA TYCH POJEBANYCH,ZASRANYCH, POJEBANYCH FAN FICSHON! Wracając Fandom wziął go i zmienił po prostu w kawalarza... Nie gada nic na poważnie tylko kurwa gada co mu magia na zęby przyniesie. Pierdolnąć mu w wiadro chciałam już na początku gry... A więc tyle mam do powiedzenia (śliny mi szkoda) do zoba!!!
Undertale:W głębi duszy..[Rozdział 1 A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,]
Czy jakaś dobra istota zrobi tło?
Notka od autora- Wracałam przez górę gdy wpadłam do pod ziemia. Nie spodziewając sie co mnie czeka, spotkanie 2 braci to pikuś przy następnych wydarzeniach... Rozdziały 18+ będą oznaczone 🍷.
Rozdział 1
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Alice exe.
Wracałam z miasta skrótem przez górę Ebbot, jednak potem przekonałam sie ,że to był zły pomysł.. W lasku znajdowała sie dziura, którą chciałam ominąć,ale potknęłam sie o kamień i wleciałam do środka. Nie mogłam uwierzyć ,że to przeżyłam. Wylądowałam na polanie przed żółtym kwiatem.
-Witaj jestem Flowey kwiatuszek!
Flowey exe.
Kolejny raz ta idiotka wpadła przez barierę....Zaraz to nie ona! Inny kolor oczu i włosów. Do tego sukienka letnia w kolorze różu i fioletowe pantofle. Włosy miała spięte w luźny kucyk. Czerwona szminka, okulary koloru bordo i tusz do rzęs. Wpadła do podziemia dorosła idiotka... No nic gram dalej szopkę.
-Słuchaj wyjaśnię ci co to jest LV, to love. A to twoja dusza!-Wyciągnąłem ją z jej piersi.-Złap jak najwięcej love! Zaraz co ty! Zaczekaj!-Na moich oczach dziewczyna poszła w stronę Snowide.
Alice exe.
Co za debil wyciągną moją dusze. Szłam rozmyślając. Im dalej szłam tym robiło sie zimniej, w końcu pojawił się śnieg. No super buty mi przemokną. Pomyślałam brnąc w tą białą breję. W końcu dostrzegłam dwie osoby których ludźmi nazwać nie mogłam. Jednego kurdupla i wyrostka.
Sans exe.
-Pap to nie Frisk spójrz!-Wskazałem na dziewczynę idącą w naszą stronę.
-FAKTYCZNIE SANS! TO KTOŚ INNY.-Paps nie mógł tego pojąć.
-Hej, gdzie ja jestem!-Krzyknęła kobieta, głos ani troche nie przypominał głosu Frisk.-Zamarzam! -Dygotała z zimna, przypominała Frisk kiedy pierwszy raz ją spotkałem.
-CZŁOWIEK!-Pap pokazał na nią.
-Jesteś w Snowid!-Krzyknąłem do blondynki, dziewczyna podeszła do nas dopiero wtedy spostrzegłem , że ma dwu kolorowe oczy.
Alice exe.
Po długiej zimnej drodze, zaczęłam czuć ciepło. O nie hipotermia! Krzyknęłam w myślach. Obraz zaczynał mi się rozmazywać przed oczami. Upadłam i dalej nic nie pamiętam. Myślałam, że już po mnie.
Sans exe.
Dziewczyna upadła jej dusza była w powietrzu z każdą chwilą jej HP sie zmniejszało. Włożyłem ją spowrotem .
-Ej ty! Halo!-Potrząsnąłem nią nie odpowiadała.-Paps zanieśmy ją do Aphys!-Rozkazałem, Pap wziął tą dziewczynę na rencę i teleportowaliśmy sie pod drzwi.
Alphys exe.
Oglądałam Anime gdy ktoś uderzył w drzwi, podeszłam do nich. Kiedy otworzyłam zastałam tam zmartwionych braci. Papayrus miał człowieka na rękach.
-Co się stało?-Spytałam
-Aphy pomocy!jej statystyki wynoszą już pewnie 0,5 HP pomóż! Chyba przemarzła! Nie wiem!- Nigdy nie widziałam Sansa w takim stanie, wpuściłam ich a gościa położyliśmy na kanapie.
Alice exe.
Poczułam, że leże na czymś podobnym do kanapy, zaczęłam otwierać oczy. Nade mną stała dinozaurzyca? Chyba tak...
-Sans czł-człowiek sie zbudził...-Szepnęła, niski szkielet podbiegł do mnie i spojrzał mi w oczy.
-Dziecino w kiecce sie po dworze nie biega.-Zaśmiał się.
-Chociaż żyje..-Burknęłam pod nosem.-Ale na dworze zimno jak cholera.-Pomasowałam w geście rozgrzania sie ramiona.
-Przyzwyczaj sie..-Burknął-To snowid przez całe dnie tu sypie..-Uśmiechnął sie szyderczo.
-Snowid?-Spytałam przekręcając głowę jak mały szczeniaczek.- Achaaa... Czyli to tu wpadłam z tej dziury..
-Bariery dziecino...bariery..-Trzepnął face palma, popatrzył potem na mnie wzrokiem takim jakbym była już kiedyś gdzieś z nim.-Alice?-Co do kurwy?! Skąd...ale!
-Ską-kąd to wiesz?-Bałam sie odpowiedzi, nie znałam tej twarzy..Ale przpominał mi Jeff'a the Killera, wieczny uśmiech...
-ROBI SIE TU CIEMNO.-Krzyknął wyższy.
-To wymień żarówkę i problem z głowy.-Zażartowałam nie mogąc sie powstrzymać.
Sans exe.
Dobra suchar był niezły nawet w takiej sytuacji.. Powstrzymywałem sie od rechotu. Żarówkę..niezłe. Ale skąd ją znam? Nie wiem... Ta dwukolorowa dusza coś mi przypomina, ale nie wiem co... Hm..
Alice exe.
-Skąd mnie znasz ja cię nie pamiętam..-Szkielet wzruszył ramionami.-Poczekaj...Sans?-Kurdupel otworzył szerzej "oczy" jeśli mogłam tak to nazwać.
-Tak.. A ty Alice?-Skinęłam głową. Łoł robi sie coraz ciekawiej...- Dobra ta sytuacja jest pojebana...-Usiadł koło mnie, wpatrując się w moje oczy.
-Tak wiem mam dwukolorowe ale to nie żadne dzieło sztuki!-Wkurwił mnie ma za swoje. Odwrócił wzrok, wstał i podał mi rękę.-Co ty chcesz?
-No chodź, zobaczysz...-Nie ufałam mu, ale czułam, że powinnam. Podałam mu rękę i poczułam jak ktoś potrząsną mną i byłam..u nich w domu? Nie wiem..
-Gdzie jestem?-Sans pomógł mi dojść na kanapę, ponieważ gdy próbowałam sama, potykałam sie o własne nogi.
-U mnie i Papsa w domu.-Powiedział siadając koło mnie. Zmarszczyłam brwi.
-Chce spowrotem..do mojego domu...-Westchnęłam, Sans wrócił na mnie wzrokiem.
Sans exe.
Cholera jak jej powiedzieć, że nie może? Wymyślałem dobry plan i mam!
-Alice nie możesz bariera sie zamknęła zostaniesz tu na zawsze..przykro mi....-Opuściła wzrok, udało mi się to wyjaśnić uff..
Zacząłem żałować gdy po jej policzkach pociekły łzy.
Alice exe.
Byłam zmęczona, bracia poszli do swoich pokoi a ja leżałam na kanapie. Kopnęłam gdzieś pantofle i wyłożyłam sie wygodnie na kanapie by po chwili odpłynąć do krainy Morfeusza.
Notka od autora- Wracałam przez górę gdy wpadłam do pod ziemia. Nie spodziewając sie co mnie czeka, spotkanie 2 braci to pikuś przy następnych wydarzeniach... Rozdziały 18+ będą oznaczone 🍷.
Rozdział 1
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Alice exe.
Wracałam z miasta skrótem przez górę Ebbot, jednak potem przekonałam sie ,że to był zły pomysł.. W lasku znajdowała sie dziura, którą chciałam ominąć,ale potknęłam sie o kamień i wleciałam do środka. Nie mogłam uwierzyć ,że to przeżyłam. Wylądowałam na polanie przed żółtym kwiatem.
-Witaj jestem Flowey kwiatuszek!
Flowey exe.
Kolejny raz ta idiotka wpadła przez barierę....Zaraz to nie ona! Inny kolor oczu i włosów. Do tego sukienka letnia w kolorze różu i fioletowe pantofle. Włosy miała spięte w luźny kucyk. Czerwona szminka, okulary koloru bordo i tusz do rzęs. Wpadła do podziemia dorosła idiotka... No nic gram dalej szopkę.
-Słuchaj wyjaśnię ci co to jest LV, to love. A to twoja dusza!-Wyciągnąłem ją z jej piersi.-Złap jak najwięcej love! Zaraz co ty! Zaczekaj!-Na moich oczach dziewczyna poszła w stronę Snowide.
Alice exe.
Co za debil wyciągną moją dusze. Szłam rozmyślając. Im dalej szłam tym robiło sie zimniej, w końcu pojawił się śnieg. No super buty mi przemokną. Pomyślałam brnąc w tą białą breję. W końcu dostrzegłam dwie osoby których ludźmi nazwać nie mogłam. Jednego kurdupla i wyrostka.
Sans exe.
-Pap to nie Frisk spójrz!-Wskazałem na dziewczynę idącą w naszą stronę.
-FAKTYCZNIE SANS! TO KTOŚ INNY.-Paps nie mógł tego pojąć.
-Hej, gdzie ja jestem!-Krzyknęła kobieta, głos ani troche nie przypominał głosu Frisk.-Zamarzam! -Dygotała z zimna, przypominała Frisk kiedy pierwszy raz ją spotkałem.
-CZŁOWIEK!-Pap pokazał na nią.
-Jesteś w Snowid!-Krzyknąłem do blondynki, dziewczyna podeszła do nas dopiero wtedy spostrzegłem , że ma dwu kolorowe oczy.
Alice exe.
Po długiej zimnej drodze, zaczęłam czuć ciepło. O nie hipotermia! Krzyknęłam w myślach. Obraz zaczynał mi się rozmazywać przed oczami. Upadłam i dalej nic nie pamiętam. Myślałam, że już po mnie.
Sans exe.
Dziewczyna upadła jej dusza była w powietrzu z każdą chwilą jej HP sie zmniejszało. Włożyłem ją spowrotem .
-Ej ty! Halo!-Potrząsnąłem nią nie odpowiadała.-Paps zanieśmy ją do Aphys!-Rozkazałem, Pap wziął tą dziewczynę na rencę i teleportowaliśmy sie pod drzwi.
Alphys exe.
Oglądałam Anime gdy ktoś uderzył w drzwi, podeszłam do nich. Kiedy otworzyłam zastałam tam zmartwionych braci. Papayrus miał człowieka na rękach.
-Co się stało?-Spytałam
-Aphy pomocy!jej statystyki wynoszą już pewnie 0,5 HP pomóż! Chyba przemarzła! Nie wiem!- Nigdy nie widziałam Sansa w takim stanie, wpuściłam ich a gościa położyliśmy na kanapie.
Alice exe.
Poczułam, że leże na czymś podobnym do kanapy, zaczęłam otwierać oczy. Nade mną stała dinozaurzyca? Chyba tak...
-Sans czł-człowiek sie zbudził...-Szepnęła, niski szkielet podbiegł do mnie i spojrzał mi w oczy.
-Dziecino w kiecce sie po dworze nie biega.-Zaśmiał się.
-Chociaż żyje..-Burknęłam pod nosem.-Ale na dworze zimno jak cholera.-Pomasowałam w geście rozgrzania sie ramiona.
-Przyzwyczaj sie..-Burknął-To snowid przez całe dnie tu sypie..-Uśmiechnął sie szyderczo.
-Snowid?-Spytałam przekręcając głowę jak mały szczeniaczek.- Achaaa... Czyli to tu wpadłam z tej dziury..
-Bariery dziecino...bariery..-Trzepnął face palma, popatrzył potem na mnie wzrokiem takim jakbym była już kiedyś gdzieś z nim.-Alice?-Co do kurwy?! Skąd...ale!
-Ską-kąd to wiesz?-Bałam sie odpowiedzi, nie znałam tej twarzy..Ale przpominał mi Jeff'a the Killera, wieczny uśmiech...
-ROBI SIE TU CIEMNO.-Krzyknął wyższy.
-To wymień żarówkę i problem z głowy.-Zażartowałam nie mogąc sie powstrzymać.
Sans exe.
Dobra suchar był niezły nawet w takiej sytuacji.. Powstrzymywałem sie od rechotu. Żarówkę..niezłe. Ale skąd ją znam? Nie wiem... Ta dwukolorowa dusza coś mi przypomina, ale nie wiem co... Hm..
Alice exe.
-Skąd mnie znasz ja cię nie pamiętam..-Szkielet wzruszył ramionami.-Poczekaj...Sans?-Kurdupel otworzył szerzej "oczy" jeśli mogłam tak to nazwać.
-Tak.. A ty Alice?-Skinęłam głową. Łoł robi sie coraz ciekawiej...- Dobra ta sytuacja jest pojebana...-Usiadł koło mnie, wpatrując się w moje oczy.
-Tak wiem mam dwukolorowe ale to nie żadne dzieło sztuki!-Wkurwił mnie ma za swoje. Odwrócił wzrok, wstał i podał mi rękę.-Co ty chcesz?
-No chodź, zobaczysz...-Nie ufałam mu, ale czułam, że powinnam. Podałam mu rękę i poczułam jak ktoś potrząsną mną i byłam..u nich w domu? Nie wiem..
-Gdzie jestem?-Sans pomógł mi dojść na kanapę, ponieważ gdy próbowałam sama, potykałam sie o własne nogi.
-U mnie i Papsa w domu.-Powiedział siadając koło mnie. Zmarszczyłam brwi.
-Chce spowrotem..do mojego domu...-Westchnęłam, Sans wrócił na mnie wzrokiem.
Sans exe.
Cholera jak jej powiedzieć, że nie może? Wymyślałem dobry plan i mam!
-Alice nie możesz bariera sie zamknęła zostaniesz tu na zawsze..przykro mi....-Opuściła wzrok, udało mi się to wyjaśnić uff..
Zacząłem żałować gdy po jej policzkach pociekły łzy.
Alice exe.
Byłam zmęczona, bracia poszli do swoich pokoi a ja leżałam na kanapie. Kopnęłam gdzieś pantofle i wyłożyłam sie wygodnie na kanapie by po chwili odpłynąć do krainy Morfeusza.
wtorek, 12 grudnia 2017
Więcej kłamst, prawdy coraz mniej...
Rozdział 2
Co kolwiek będzie, kochać cie Bendę..
Spanie z Luną na jednym posłaniu nie było dobrym pomysłem, kiedy tylko na nią spoglądał pragnął jej bardziej niż przed sekundą, dosyć powie jej....
-Luna, mam ci coś ważnego do powiedzenia...-Brunetka podniosła wzrok z książki i spojrzała na towarzysza.-Słuchaj, pytałem cie...po to bo uh...ja się w tobie no um...-Nie musiał kończyć dziewczyna doskonale wiedziała o co chodzi, jej niebiesko-żółte oczy wybałuszyły sie,
twarz pokryła czerwień, okulary spady na materac a książka wypadła z rąk.
-Co? Ale ja..przecież!-Nie mogła dobrać słów,Sans pomyślał, że mógł milczeć. Spojrzał na leżące na materacu okulary, wyciągnął po nie rękę i osłupiał. Brunetka pocałowała go w czoło.-Dobra jestem *Tsandere.-Uśmiechnęła sie, tak dawno sie nie uśmiechała. Sans odwzajemnił uśmiech, pierwszy raz od dawna widział ją uśmiechniętą. Podniosła okulary i kładąc je na stoliku nocnym, zgasiła światło i położyła sie spowrotem obracając sie plecami do Sansa. On jednak położył sie przodem do niej, Luna wierciła sie nie miłosiernie. Gdy położyła się na przeciwko jego , Sans spojrzał jej głęboko w oczy.
-Mogę? -Zapytał dotykając palcem jej ust,Luna chwile walczyła ze sobą, ale potem skinęła głową i zamknęła oczy. Przybliżył zęby do jej ust i tak jakby musną jej usta bardzo delikatnie, jak piórkiem.-Nie mogę....
-Pomóc?-Spytała, skinął głową. Położyła mu ręce na kark, przyciągnęła go do siebie i pocałowała, szło jej lepiej o wiele... chwile tak leżeli wpatrując sie w siebie z niemym pytaniem "Czy ty mnie naprawde kochasz?"-Dobra dobranoc-Luna zamknęła oczy.-Jutro dokończymy "pieszczoty".-Zrobiła cudzysłów palcami. Sans nie mógł uwierzyć że ona też go kocha.
-Luna, mam ci coś ważnego do powiedzenia...-Brunetka podniosła wzrok z książki i spojrzała na towarzysza.-Słuchaj, pytałem cie...po to bo uh...ja się w tobie no um...-Nie musiał kończyć dziewczyna doskonale wiedziała o co chodzi, jej niebiesko-żółte oczy wybałuszyły sie,
twarz pokryła czerwień, okulary spady na materac a książka wypadła z rąk.
-Co? Ale ja..przecież!-Nie mogła dobrać słów,Sans pomyślał, że mógł milczeć. Spojrzał na leżące na materacu okulary, wyciągnął po nie rękę i osłupiał. Brunetka pocałowała go w czoło.-Dobra jestem *Tsandere.-Uśmiechnęła sie, tak dawno sie nie uśmiechała. Sans odwzajemnił uśmiech, pierwszy raz od dawna widział ją uśmiechniętą. Podniosła okulary i kładąc je na stoliku nocnym, zgasiła światło i położyła sie spowrotem obracając sie plecami do Sansa. On jednak położył sie przodem do niej, Luna wierciła sie nie miłosiernie. Gdy położyła się na przeciwko jego , Sans spojrzał jej głęboko w oczy.
-Mogę? -Zapytał dotykając palcem jej ust,Luna chwile walczyła ze sobą, ale potem skinęła głową i zamknęła oczy. Przybliżył zęby do jej ust i tak jakby musną jej usta bardzo delikatnie, jak piórkiem.-Nie mogę....
-Pomóc?-Spytała, skinął głową. Położyła mu ręce na kark, przyciągnęła go do siebie i pocałowała, szło jej lepiej o wiele... chwile tak leżeli wpatrując sie w siebie z niemym pytaniem "Czy ty mnie naprawde kochasz?"-Dobra dobranoc-Luna zamknęła oczy.-Jutro dokończymy "pieszczoty".-Zrobiła cudzysłów palcami. Sans nie mógł uwierzyć że ona też go kocha.
###########00:30#####################
Sansa ze snu wyrwał koszmar, za to Luna spała jak zabita. "Chyba nie będzie miała nic przeciwko jak ją obejmę rękami". Oświadczył w myślach. Objął ją delikatnie by nie obudzić jej, jest taka słodka gdy śpi... Za słodka..
#########/Luna\10:14/#################
Luna zbudziła sie tak jak zwykle (jak w mordę napierdala to hujowe słoneczko to sie nie dziw!) zwlekła sie z łóżka idąc w stronę łazienki wzieła z szafy pare łachów i poszła do łazienki. "Czemu sie zakochała?" pytała sie w myślach "Czemu ja? Jestem okropną przyjaciółką! A on...a zresztą czy ja to odwzajemniam czy nie to i tak nie potrwa długo.." pomyślała wchodząc do łazienki. Weszła pod prysznic "musze ochłonąć..."
###########kwadrans#################
Sans był rozkojarzony, pamiętał że zasną przy Lunie ale jej nigdzie ani śladu. Zaczął sie martwić że ten Seba ją zabrał. Gdy usłyszał nucenie i cieknącą wode z łazienki uspokoił sie. "Poszła pod prysznic..." Pomyślał i wyszedł z sypialni kierując się do salonu. Skoro go kocha to może by go "spróbowała"?
Zimowe Yandere Sim. cz1\5
Cała klasa 2b liceum huczała na wieść o tym,że spędzą wigilie u innych uczniów co roku. Nauczycielka losowała z kapelusza nazwiska uczniów, wyciągnęła jedną karteczkę i oświadczyła, że tą wigilie spędzą u Ayano Aishi. Nikt nie miał nic przeciwko oprócz Osany, która była urażona,że to jej nie wybrali. Postanowiła sie zemścić pod czas wigilii. Była 19:48 uczniowie szli w stronę bloku w którym mieszkała Aishi. Wszyscy nieśli prezenty albo torebki z podarunkami. Osana szła z Kokoną i Miku.
-Osana nie bądź taka!-Wykrzyknęła Kokona.-Ayano jest dobrą osóbką, że pozwoliła na wigilie klasową.-Broniła jej dalej Koka.
-No może tak, ale cała sprawa mi śmierdzi!-Miku przewróciła oczami.
-Ayano jest 100 razy lepsza od ciebie!-Burknęła pod nosem Miku. Były pod klatką A, Koka i Osa nadal sie kłóciły. Miku podeszła do domofonu i wcisnęła guzik z Nazwiskiem: Aishi.
-Miku?-Odezwał sie głos właścicielki.
-Skąd wiedziałaś?-Spytała.
-Bo te dwie osy są z tobą.-Rozległ się dźwięk otwierania drzwi, Miku pociągnęła za klamkę i weszła na klatkę schodową za nią szły dwie wkurzone dziewczyny. Szły do mieszkania w ciszy, gdy były przed mieszkaniem 16c Miku zadzwoniła dzwonkiem do drzwi.
-Otwarte!-Dobiegł głos Ayano. Weszły do środka kierując się do salonu. W salonie była prawie cała klasa. Po chwili do pokoju weszła Aishi w fartuchu z napisem: Daj całusa kucharzowi💗! Niosła jakąś wazę z zupą.-Jeszcze chwilka.-Powiedziała wychodząc z salonu. Budo i Taro o coś się sprzeczali zawsze kiedy Ayano opuszczała pomieszczenie. Hiruka siedziała koło Midori (telefony, wgapione w Facebook'a.), Kichura siedziała z nosem w romansidłach. Po chwili Aishi wróciła do pokoju już bez fartucha z kompotem i szklankami. Postawiła na stół. Dzwonek do drzwi i do pokoju weszła Oka w swetrze z reniferami.- Dobrze możemy siadać!-Oznajmiła Ayano
-Osana nie bądź taka!-Wykrzyknęła Kokona.-Ayano jest dobrą osóbką, że pozwoliła na wigilie klasową.-Broniła jej dalej Koka.
-No może tak, ale cała sprawa mi śmierdzi!-Miku przewróciła oczami.
-Ayano jest 100 razy lepsza od ciebie!-Burknęła pod nosem Miku. Były pod klatką A, Koka i Osa nadal sie kłóciły. Miku podeszła do domofonu i wcisnęła guzik z Nazwiskiem: Aishi.
-Miku?-Odezwał sie głos właścicielki.
-Skąd wiedziałaś?-Spytała.
-Bo te dwie osy są z tobą.-Rozległ się dźwięk otwierania drzwi, Miku pociągnęła za klamkę i weszła na klatkę schodową za nią szły dwie wkurzone dziewczyny. Szły do mieszkania w ciszy, gdy były przed mieszkaniem 16c Miku zadzwoniła dzwonkiem do drzwi.
-Otwarte!-Dobiegł głos Ayano. Weszły do środka kierując się do salonu. W salonie była prawie cała klasa. Po chwili do pokoju weszła Aishi w fartuchu z napisem: Daj całusa kucharzowi💗! Niosła jakąś wazę z zupą.-Jeszcze chwilka.-Powiedziała wychodząc z salonu. Budo i Taro o coś się sprzeczali zawsze kiedy Ayano opuszczała pomieszczenie. Hiruka siedziała koło Midori (telefony, wgapione w Facebook'a.), Kichura siedziała z nosem w romansidłach. Po chwili Aishi wróciła do pokoju już bez fartucha z kompotem i szklankami. Postawiła na stół. Dzwonek do drzwi i do pokoju weszła Oka w swetrze z reniferami.- Dobrze możemy siadać!-Oznajmiła Ayano
Event zimowy- Ciepłe śnieżki 2017
Ten Event jest dla fanów zimy! Macie 2 tygodnie na zrobienie prac Eventowych. Można zrobić komiks (do 15 stron) i opowiadanie w tematyce świątecznej. Jedno jest pewne:każda praca wyląduje na blogu. Do zoba!
poniedziałek, 11 grudnia 2017
Undertale:Wiencej kłamstw, prawdy coraz mniej..
Notka od autorki: Luna i Sans są współlokatorami od Miesiąca , i choć sie dogadują Sans zauważa , że Luna coraz bardziej zamyka sie w sobie. Postanawia sprawdzić co się dzieje ,ale Luna kwituje jego pytania "Wszystko jest ok i sie odpierdol!" Co tak naprawde gnębi Lune?
Rozdział 1
To co dobre, źle sie skończy.
-Mówiłam, że nic mi nie jest!-Kolejna kłótnia po tym jak Sans odkrył ślady rozmazanego tuszu do rzęs na poduszce.-A to , że są tu te ślady nie oznacza , że ryczałam!-Wywróciła oczami.
-Naprawde nic ci nie jest?-Spytał zdejmując z poduszki powłokę w kropki i rzucając ją na ziemie.-Luna, nie to żebym sie martwił, ale....-Zamilkł Luna uniosła jedną brew w oczekiwaniu na odpowiedz, która nie nadeszła.
-Idę zapalić, a jak wrócę masz przestać być debilem!-Trzask drzwi zwalił ramkę w którym było ich wspólne zdjęcie. Szybka pękła wpół tak jakby przedzielała ich szyba....i to była prawda....
Powiesił ramkę z powrotem na ścianę. Wrócił do ich wspólnej sypialni.
Luna, ona, od wtedy kiedy się wprowadził wiedział ,że uwielbia błyskotki.
. Całe łóżko było obsypane brokatem,który był jakby przyklejony tak zwaną "kropelką", jej pościel była w fioletowo-żółte kropki, leżało na nim tona jaśków, którymi w sobotnie wieczory lali sie nimi do upadłego.....ale od dawna nie spędzali miło czasu...może ona ma depresje, albo coś w tym stylu? Zawsze kiedy próbuje ją do czegoś namawiać, mówi jedno: Odpierdol sie! Nie mam czasu! Sans schował twarz w dłoniach, o co chodzi do kurwy nędzy? Trzask drzwi i pochlipywanie Luny wyrwało go z namysłu.
-Luna? Wszystko ok?-Cisza.-Luna!-Teleportował się do salonu z którego dobiegał szloch. Luna zakrywała ręką policzek, na ręce płytkie cieńcie.
-Zostaw mnie kurwa samą!-Przecierała łzy z policzków. Sans podszedł powoli, gdy już był na taką odległość na jaką trzeba, zdjął jej dłoń z policzka. Na nim widniał czerwony odcisk dłoni.
-Kto ci to zrobił?-Spytał przyglądając sie odciskowi na jej policzku.-To dla twojego dobra, kto ci to zrobił?-Trzymał ją nadal za nadgarstek.
-Odwal sie....Wszystko jest ok i sie odpierdol..-Sans puścił jej rękę. Nie ma co wkurwiać smoka. Wybiła 19:59 Luna nadal pisała coś na kompie, Sans postanowił przejrzeć jej telefon kiedy będzie spała no ale będzie musiał poczekać i to długo....
#####################################
Sans chwycił za telefon Luny i wszedł w wiadomości, pare od mamy, pare od Papsa, pare od Oli i pare od jakiegoś Seby.
Seba 00:02 1stycznia-Oby cie suko w tym roku samochód potrącił!
Seba 16:19 17październik- Wszystkiego najgorszego, rozpierdol sie samolotem jak będziesz do tej szmaty leciała!
Seba 17:59 dzisiaj-Podobało sie? Następnym razem odetnę ci rękę!
Zasrany sadysta! Kurwa kim on jest ,że krzywdzi Lune!? Sam jest suką! Sans postanowił porozmawiać o tych SMS-ach jutro rano z nią.
#####################################
-Luna.-Siedzieli w kuchni, Luna próbowała ukryć sie przed jego wzrokiem ,ale się nie udało-Wiem ,że nie chcesz mi powiedzieć kim jest ten Seba, ale nie możesz kłamać bo zabijesz prawdę.... Luna nie wiem czemu , ale...zależy mi na tobie.. znaczy jak na przyjaciółce. Musisz mi powiedzieć!-Uderzył pięścią o blat.
-Wybacz Sans....nie mogę....wiąże mnie obietnica..-Obietnica? Jaka? Po co?
-To ją złam! Ja sie....martwię Luna....-Słowo "martwię" wypadło mu z ust zanim je powstrzymał....Luna poderwała sie z krzesła i objęła go rękami.
Pa bum Pa bum Pa bum
Sans siedział na krześle osłupiały, tej reakcji to on się nie spodziewał.....-L-Lu-Lun-Luna-a?
-Nie mogę powiedzieć to obietnica krwi...na śmierć i życie....-Kolejny szok, gorszy od poprzedniego . Tysiące myśli tłukło sie w jego głowię. Obietnica krwi?! To przecież jest zakazane! Ona może umrzeć! Popieprzyło ją! Ten gość myślał , że komuś powiedziała i dlatego ją skrzywdził! I dobrze jej tak! Niech płaci za własną głupotę! Co?! Przecież tego nie chce!? Chcesz tylko nie chcesz wiedzieć jak hehe... Wiem kim jest Seba, ale ci nie powiem bo byś musiał złożyć ją w ofierze! Sam sobie radź ... Gadaj ty kurduplu!!!! Nie....to obietnica krwi, byś musiał złożyć w ofierze kogoś, kogo kochasz.... a tym kimś jest ona... hehehe.
-Sans...przepraszam...-Tego słowa on nie słyszał od 4tygodni! To był przełom.
-Już ok....ok-Zaczął przeczesywać palcami jej włosy.
#########Wtorek######################
Ta poprawa była na chwile, Luna z dnia na dzień przestawała rozmawiać z kim kolwiek..Nie uśmiechała sie,nie wychodziła z mieszkania. Sans bał sie zostawić ją samą w mieszkaniu,ale musiał wyjść.. w pracy nie mógł sie skupić, ciągle bał się ,że coś odwali ,albo ten cały "Seba" coś jej zrobi. Kiedy wracał, zamykała sie w sypialni, nie wiedział co zrobić.
-Luna!-Sans złapał ją za nadgarstek nim weszła do sypialni.-Poczekaj chwile...
-Puść dupku! Zostaw mnie samą kurwa!-Luna szarpała sie próbując sie, wydostać niczym ryba w sieci. Sans puścił jej dłoń.
-Luna o co chodzi? Zamykasz sie w sobie! Porozmawiajmy!-Trzask drzwi tylko bardziej go zmotywował do próbowania dalej. Po południe wyglądało tak jak zawsze czyli : Sans wy salonie a Luna w sypialni. Sans siedział na kanapie zakrywają twarz rękami. Czemu mu na niej tak zależy?
Pa bum
Zakochał się?
Pa bum Pa bum
Nie....
Pa bum Pa bum Pa bum
To nie możliwe... jest człowiekiem a on potworem....
Pa bum Pa bum Pa bum Pa bum
A co jeśli tak?
Pa bum! Pa bum! Pa bum! Pa bum! Pa bum!
Nie ma zielonego pojęcia, nie był pewien w swoich przypuszczeniach.. pomyślmy:
1.Ładna
2.Mądra
3.Zabawna
4.Śmieje sie z jego sucharów
5.Lubi go
6.Pomocna
7.( Kiedy się nie wkurwia ) Miła
Sans napisał to wszystko na kartce papieru, którą zaraz potem złożył i włożył do kieszeni.
-Kurwa mać....-Szepnął do siebie opierając głowę o zagłówek. Pewne zakochał się...ale jak do tego doszło? Kiedy? Gdzie? Nie wie...samo przyszło..
#############21:55###################
-Sans podaj mi okulary do czytania.-Luna podniosła wzrok z nad książki.-Leżą na biurku.-Wskazała na 2pary okularów, Sans podniósł sie i chwycił pare seledynowych okularów, podał je Lunie.-Nie te, te są do dupy.-Wywróciła oczami, Sans odstawił seledynowe okulary i chwycił za czerwone, podał je wkurwionej "Smoczycy"-Dziękuje.-Ubrała je i kontynuowała czytanie 5 trylogii "Harrego Pottera", Sans tym czasem siedział na materacu bawiąc sie palcami. Powiedzieć jej? Ale nadal nie jest pewien tego co czuje... a co jakby ją podpuścić?
-Luna....-Brunetka podniosła wzrok ponad książkę.-A co jeśli, tylko na przykład...um miałabyś przyjaciela z którym przyjaźnisz sie nie dawno, a on uh... by się w tobie zakochał? To..co byś mu powiedziała jakby no...ci to wyznał?-Dziewczyna nagle poczerwieniała a okulary lekko zsunęły sie z nosa.
-No um.... jakby to był dobry przyjaciel na przykład jak ty...uh źle to zabrzmiało....no bym to przemyślała to i może byśmy wtedy zaczęli ze sobą....dobra to dziwne!-Poprawiła okulary i schowała sie za książką. Kamień spadł z duszy Sansa uf... dobrze że go porównała w takiej sytuacji.-A po co pytałeś?-Sans wybałuszył oczodoły a białe punkciki prawie zniknęły, zrobił sie niebieski jak smerf po wciągnięcia tony "MarryJane".
-Um...z ciekawości?-Zaśmiał się głupkowato, Czarno włosa spojrzała na niego podejrzliwie.
-Okej?-Wróciła wzrokiem do książki. Ona coś podejrzewa czuje to! "Tak też tak myślę" odpowiedział głosowi w myślach. Sans spojrzał na komórkę, nic...żadnej wiadomości. Nikt o niego nie dba...oprócz Luny... Gdy tak rozmyślał nie zauważył że decha na której spał pękła w pół, no to super!
-Ej Sans...-Luna spojrzała na niego spod byka.- A może byś...no położył sie koło mnie .... kanapa jest twarda jak kamień..-To prawda Sans nie chętnie położył sie koło niej.
Rozdział 1
To co dobre, źle sie skończy.
-Mówiłam, że nic mi nie jest!-Kolejna kłótnia po tym jak Sans odkrył ślady rozmazanego tuszu do rzęs na poduszce.-A to , że są tu te ślady nie oznacza , że ryczałam!-Wywróciła oczami.
-Naprawde nic ci nie jest?-Spytał zdejmując z poduszki powłokę w kropki i rzucając ją na ziemie.-Luna, nie to żebym sie martwił, ale....-Zamilkł Luna uniosła jedną brew w oczekiwaniu na odpowiedz, która nie nadeszła.
-Idę zapalić, a jak wrócę masz przestać być debilem!-Trzask drzwi zwalił ramkę w którym było ich wspólne zdjęcie. Szybka pękła wpół tak jakby przedzielała ich szyba....i to była prawda....
Powiesił ramkę z powrotem na ścianę. Wrócił do ich wspólnej sypialni.
Luna, ona, od wtedy kiedy się wprowadził wiedział ,że uwielbia błyskotki.
. Całe łóżko było obsypane brokatem,który był jakby przyklejony tak zwaną "kropelką", jej pościel była w fioletowo-żółte kropki, leżało na nim tona jaśków, którymi w sobotnie wieczory lali sie nimi do upadłego.....ale od dawna nie spędzali miło czasu...może ona ma depresje, albo coś w tym stylu? Zawsze kiedy próbuje ją do czegoś namawiać, mówi jedno: Odpierdol sie! Nie mam czasu! Sans schował twarz w dłoniach, o co chodzi do kurwy nędzy? Trzask drzwi i pochlipywanie Luny wyrwało go z namysłu.
-Luna? Wszystko ok?-Cisza.-Luna!-Teleportował się do salonu z którego dobiegał szloch. Luna zakrywała ręką policzek, na ręce płytkie cieńcie.
-Zostaw mnie kurwa samą!-Przecierała łzy z policzków. Sans podszedł powoli, gdy już był na taką odległość na jaką trzeba, zdjął jej dłoń z policzka. Na nim widniał czerwony odcisk dłoni.
-Kto ci to zrobił?-Spytał przyglądając sie odciskowi na jej policzku.-To dla twojego dobra, kto ci to zrobił?-Trzymał ją nadal za nadgarstek.
-Odwal sie....Wszystko jest ok i sie odpierdol..-Sans puścił jej rękę. Nie ma co wkurwiać smoka. Wybiła 19:59 Luna nadal pisała coś na kompie, Sans postanowił przejrzeć jej telefon kiedy będzie spała no ale będzie musiał poczekać i to długo....
#####################################
Sans chwycił za telefon Luny i wszedł w wiadomości, pare od mamy, pare od Papsa, pare od Oli i pare od jakiegoś Seby.
Seba 00:02 1stycznia-Oby cie suko w tym roku samochód potrącił!
Seba 16:19 17październik- Wszystkiego najgorszego, rozpierdol sie samolotem jak będziesz do tej szmaty leciała!
Seba 17:59 dzisiaj-Podobało sie? Następnym razem odetnę ci rękę!
Zasrany sadysta! Kurwa kim on jest ,że krzywdzi Lune!? Sam jest suką! Sans postanowił porozmawiać o tych SMS-ach jutro rano z nią.
#####################################
-Luna.-Siedzieli w kuchni, Luna próbowała ukryć sie przed jego wzrokiem ,ale się nie udało-Wiem ,że nie chcesz mi powiedzieć kim jest ten Seba, ale nie możesz kłamać bo zabijesz prawdę.... Luna nie wiem czemu , ale...zależy mi na tobie.. znaczy jak na przyjaciółce. Musisz mi powiedzieć!-Uderzył pięścią o blat.
-Wybacz Sans....nie mogę....wiąże mnie obietnica..-Obietnica? Jaka? Po co?
-To ją złam! Ja sie....martwię Luna....-Słowo "martwię" wypadło mu z ust zanim je powstrzymał....Luna poderwała sie z krzesła i objęła go rękami.
Pa bum Pa bum Pa bum
Sans siedział na krześle osłupiały, tej reakcji to on się nie spodziewał.....-L-Lu-Lun-Luna-a?
-Nie mogę powiedzieć to obietnica krwi...na śmierć i życie....-Kolejny szok, gorszy od poprzedniego . Tysiące myśli tłukło sie w jego głowię. Obietnica krwi?! To przecież jest zakazane! Ona może umrzeć! Popieprzyło ją! Ten gość myślał , że komuś powiedziała i dlatego ją skrzywdził! I dobrze jej tak! Niech płaci za własną głupotę! Co?! Przecież tego nie chce!? Chcesz tylko nie chcesz wiedzieć jak hehe... Wiem kim jest Seba, ale ci nie powiem bo byś musiał złożyć ją w ofierze! Sam sobie radź ... Gadaj ty kurduplu!!!! Nie....to obietnica krwi, byś musiał złożyć w ofierze kogoś, kogo kochasz.... a tym kimś jest ona... hehehe.
-Sans...przepraszam...-Tego słowa on nie słyszał od 4tygodni! To był przełom.
-Już ok....ok-Zaczął przeczesywać palcami jej włosy.
#########Wtorek######################
Ta poprawa była na chwile, Luna z dnia na dzień przestawała rozmawiać z kim kolwiek..Nie uśmiechała sie,nie wychodziła z mieszkania. Sans bał sie zostawić ją samą w mieszkaniu,ale musiał wyjść.. w pracy nie mógł sie skupić, ciągle bał się ,że coś odwali ,albo ten cały "Seba" coś jej zrobi. Kiedy wracał, zamykała sie w sypialni, nie wiedział co zrobić.
-Luna!-Sans złapał ją za nadgarstek nim weszła do sypialni.-Poczekaj chwile...
-Puść dupku! Zostaw mnie samą kurwa!-Luna szarpała sie próbując sie, wydostać niczym ryba w sieci. Sans puścił jej dłoń.
-Luna o co chodzi? Zamykasz sie w sobie! Porozmawiajmy!-Trzask drzwi tylko bardziej go zmotywował do próbowania dalej. Po południe wyglądało tak jak zawsze czyli : Sans wy salonie a Luna w sypialni. Sans siedział na kanapie zakrywają twarz rękami. Czemu mu na niej tak zależy?
Pa bum
Zakochał się?
Pa bum Pa bum
Nie....
Pa bum Pa bum Pa bum
To nie możliwe... jest człowiekiem a on potworem....
Pa bum Pa bum Pa bum Pa bum
A co jeśli tak?
Pa bum! Pa bum! Pa bum! Pa bum! Pa bum!
Nie ma zielonego pojęcia, nie był pewien w swoich przypuszczeniach.. pomyślmy:
1.Ładna
2.Mądra
3.Zabawna
4.Śmieje sie z jego sucharów
5.Lubi go
6.Pomocna
7.( Kiedy się nie wkurwia ) Miła
Sans napisał to wszystko na kartce papieru, którą zaraz potem złożył i włożył do kieszeni.
-Kurwa mać....-Szepnął do siebie opierając głowę o zagłówek. Pewne zakochał się...ale jak do tego doszło? Kiedy? Gdzie? Nie wie...samo przyszło..
#############21:55###################
-Sans podaj mi okulary do czytania.-Luna podniosła wzrok z nad książki.-Leżą na biurku.-Wskazała na 2pary okularów, Sans podniósł sie i chwycił pare seledynowych okularów, podał je Lunie.-Nie te, te są do dupy.-Wywróciła oczami, Sans odstawił seledynowe okulary i chwycił za czerwone, podał je wkurwionej "Smoczycy"-Dziękuje.-Ubrała je i kontynuowała czytanie 5 trylogii "Harrego Pottera", Sans tym czasem siedział na materacu bawiąc sie palcami. Powiedzieć jej? Ale nadal nie jest pewien tego co czuje... a co jakby ją podpuścić?
-Luna....-Brunetka podniosła wzrok ponad książkę.-A co jeśli, tylko na przykład...um miałabyś przyjaciela z którym przyjaźnisz sie nie dawno, a on uh... by się w tobie zakochał? To..co byś mu powiedziała jakby no...ci to wyznał?-Dziewczyna nagle poczerwieniała a okulary lekko zsunęły sie z nosa.
-No um.... jakby to był dobry przyjaciel na przykład jak ty...uh źle to zabrzmiało....no bym to przemyślała to i może byśmy wtedy zaczęli ze sobą....dobra to dziwne!-Poprawiła okulary i schowała sie za książką. Kamień spadł z duszy Sansa uf... dobrze że go porównała w takiej sytuacji.-A po co pytałeś?-Sans wybałuszył oczodoły a białe punkciki prawie zniknęły, zrobił sie niebieski jak smerf po wciągnięcia tony "MarryJane".
-Um...z ciekawości?-Zaśmiał się głupkowato, Czarno włosa spojrzała na niego podejrzliwie.
-Okej?-Wróciła wzrokiem do książki. Ona coś podejrzewa czuje to! "Tak też tak myślę" odpowiedział głosowi w myślach. Sans spojrzał na komórkę, nic...żadnej wiadomości. Nikt o niego nie dba...oprócz Luny... Gdy tak rozmyślał nie zauważył że decha na której spał pękła w pół, no to super!
-Ej Sans...-Luna spojrzała na niego spod byka.- A może byś...no położył sie koło mnie .... kanapa jest twarda jak kamień..-To prawda Sans nie chętnie położył sie koło niej.
Witam!
Witam na blogu Sówka:3 i ten teges! Dobra zabawa (i kawa;3) to nasze motto! Mam nadzieje , że będziesz sie dobrze bawić! Do zobaczenia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Moje miśki #1
Cześć, chciałam wyjaśnić jedną sprawę, Mianowicie: Liczbe opek w tym miechu ;-;.. Pomniejszy sie przez moją hujowską wenę.. A więc nie wkur...
-
Imię: Kirishe Nazwisko: San Wiek: 19 lat Fandom: Opowiadanie własne Stan:Żywa Kirishe pochodzi z opowiadania "You Masochist!" (Ni...
-
Cała klasa 2b liceum huczała na wieść o tym,że spędzą wigilie u innych uczniów co roku. Nauczycielka losowała z kapelusza nazwiska uczniów,...
-
Rozdział 2 Co kolwiek będzie, kochać cie Bendę.. Spanie z Luną na jednym posłaniu nie było dobrym pomysłem, kiedy tylko na nią spog...